natvia 15 listopada 2012, 23:33 Zabiegał o mnie facet - ja go odrzuciłam. Boję się związku, może dlatego,że jeszcze nigdy w nim nie byłam. Wiem,że zrobiłam źle, teraz to sobie uświadomiłam, bo czuję,że go polubiłam. No ale trudno, on już zbliżył się z inną, więc ja nie mieszam się w ich sprawy, a to nawet nie jest zauroczenie, zwyczajnie go polubiłam, bo się dogadywaliśmy, więc sobie poradzę ;-)Zastanawia mnie jedna rzecz - czasami piszemy, a wtedy on pisze zdania typu "tęsknisz, prawda?" "Twoja strata, może kiedyś... ;-)" (w sensie,że go odrzuciłam, więc to moja strata :D )Jak mam to rozumieć ? :D W jaki sposób mam z nim pisać,żeby nie zauważył,że żałuję tego, co zrobiłam? Bo to chyba raczej nie jest dobre żeby to okazywać, prawda ? :) (Wiem,że pewnie większość z Was by się nad tym nie zastanawiała,ale ja wszystko analizuję...) Dołączył: 2007-11-17 Miasto: Lublin Dartford Uk Liczba postów: 3084 15 listopada 2012, 23:44 Hmmm W jaki sposób mam z nim pisać,żeby nie zauważył,że żałuję tego, co zrobiłam? Bo to chyba raczej nie jest dobre żeby to okazywać, prawda ? :) Zrób umyk :) Skoro załujesz, nie pisz mu, że nie żałujesz, tylko po kobiecemu zapisz mu tak by się domyślił, że żałujesz :P Dołączył: 2012-08-20 Miasto: Rogalowa Liczba postów: 999 15 listopada 2012, 23:46 On chyba czuje do Ciebie miętę :) Dołączył: 2007-11-17 Miasto: Lublin Dartford Uk Liczba postów: 3084 16 listopada 2012, 00:01 On chyba czuje do Ciebie miętę :) co za mega imponująca odp :) Dołączył: 2012-08-20 Miasto: Rogalowa Liczba postów: 999 16 listopada 2012, 00:04 mritula napisał(a):Sorayaaa napisał(a):On chyba czuje do Ciebie miętę :) co za mega imponująca odp :)coś Ci się w niej nie podoba? Dołączył: 2007-11-17 Miasto: Lublin Dartford Uk Liczba postów: 3084 16 listopada 2012, 00:18 Taaak rozwinięcie :) Nabijasz posty czy jak? Czytasz wypowiedzi ze zrozumieniem? Myślisz, że oczekiwała takiej odpowiedzi?? Dołączył: 2012-11-13 Miasto: Lublin Liczba postów: 7 16 listopada 2012, 01:15 Powiem Ci jak ja bym do tego podeszła- nie unoś sie dumą czy głupimi podchodami typu "może sie domyśli"- to jest facet. Oni sie NIGDY nie domyślają! Ja bym powiedziała mu wprost że coś chyba do niego czuję, że gdybym tylko mogła to bym zmieniła swoją decyzje i zmieniła bieg wydarzeń. Żyjecie tylko raz i macie TYLKO jedno życie. Jeżeli on coś do Ciebie czuje a Ty do niego też- to na co czekać?? A może właśnie z nim spędzisz najpiękniejsze chwile swojego życia- kto to wie..? Przemyśl to, oby nie było kiedyś na to za późno. Ja wychodze w życiu z założenia, że "Lepiej zrobić coś i potem tego żałować, niż żałować że się czegoś nie zrobiło". Wiec lepiej spróbuj, byś potem nie pluła sobie w brode, że jednak mogłaś coś zrobić w tym kierunku.. ;) Dołączył: 2012-08-09 Miasto: Łódź Liczba postów: 5209 16 listopada 2012, 07:33 "Oni sie NIGDY nie domyślają!" współczuje znajomych w takim razie:)co do tematu. Jeżeli chcesz mieć kogoś tylko dlatego, że go lubisz i się dogadujecie to jesteście siebie warci. Koleś który będąc w związku pisze 'może kiedyś' do innej i dziewczyna któa szuka związku 'na siłę'. Żenada. Have fun Dołączył: 2011-12-01 Miasto: Bergen Liczba postów: 825 16 listopada 2012, 08:00 OrdemEprogresso napisał(a):"Oni sie NIGDY nie domyślają!" współczuje znajomych w takim razie:)co do tematu. Jeżeli chcesz mieć kogoś tylko dlatego, że go lubisz i się dogadujecie to jesteście siebie warci. Koleś który będąc w związku pisze 'może kiedyś' do innej i dziewczyna któa szuka związku 'na siłę'. Żenada. Have fun zgadzam sięZ PERSPEKTYWY BLAIR : Po długim czasie byliśmy już w Polsce, a właściwie w szpitalu.Biegliśmy, kiedy zobaczyłam siedzącą na korytarzu Megan. - Megan- krzykneliśmy podbiegając do niej. fot. Fotolia Patrzyłam na tego niskiego, łysiejącego faceta z nadwagą nie mogąc oprzeć się przeczuciu, że kiedyś poznam go bliżej. „Brrr” – już sama myśl o ponownym spotkaniu i uściśnięciu jego pulchnej dłoni przyprawiała mnie o mdłości. Wszystko mnie w nim odrzucało. Wygląd, sposób mówienia i poruszania się. „A jednak coś będzie na rzeczy…” – przemknęło mi przez głowę, nim przywołałam się do porządku. Mężczyzna podchwycił mój wzrok i przysunął się bliżej. – Może przestańmy zachowywać się tak formalnie, Andrzej jestem – zaproponował i uśmiechnął się od ucha do ucha. – Monika – odpowiedziałam, nie odwzajemniając jego entuzjazmu. – Długo zostanie pani nad morzem? – zapytał. – Jeszcze nie wiem, a teraz muszę już iść… Niestety… – poprawiłam się.– Zatem do zobaczenia, Moniko – wyciągnął pulchną dłoń. – Cześć – pożegnałam się i pośpieszyłam na postój taksówek. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym wieczorze. Mam dość randek w ciemno Nie wiem, co podkusiło moją przyjaciółkę, żeby swatać mnie na siłę. Podstępem ściągnęła mnie na swoje przyjęcie i zaczęła przedstawiać mężczyznom. O wiele starszym ode mnie, wolnym, zamożnym, ale jednak budzącym odrazę. „To tak, jakbym miała się związać z własnym ojcem. Czy ona zwariowała? Czy mając 35 lat, nie mogę już liczyć na kogoś normalnego? A ten ostatni… Jak mu tam było? Adam? Artur? Andrzej! Ten ostatni był najgorszy. Niski, gruby, śliniący się na mój widok. Cholera. Zadzwonię do niej jutro i jej wygarnę. Za kogo ona mnie ma?” – długo jeszcze nie mogłam się uspokoić, ale następnego ranka nie zadzwoniłam do przyjaciółki. Nie zdążyłam… Obudził mnie kurier kwiatowy i wręczył bukiet ogromnych róż. Wśród kwiatów znalazłam liścik. Wiem, że może to zbyt staromodne i pośpieszne, ale chciałem powiedzieć, że wciąż o Tobie myślę… Andrzej. I tyle. Bez prośby o kontakt. W tej samej chwili zadzwoniła moja komórka. Sądziłam, że to Andrzej, więc zwlekałam z odebraniem. Gdy już podeszłam do aparatu, zobaczyłam numer przyjaciółki. – Jak mogłaś dać mu mój adres?! – zaczęłam, kiedy tylko ktoś po drugiej stronie odebrał telefon. – Ciociu? Mama miała wypadek. Jest w szpitalu – zamiast przyjaciółki usłyszałam głos jej starszego syna. Natychmiast popędziłam. Umieszczono ją na Oddziale Intensywnej Terapii. Była w ciężkim stanie. Opuchnięta, sina i nieprzytomna, w niczym nie przypominała siebie sprzed kilku godzin. – Najpierw rozwód, a teraz to – załamała ręce jej mama. – Zabiorę dzieci do domu – zaproponowałam, widząc, że nie jest w stanie zająć się wnukami. – Na pożegnanie delikatnie pogłaskałam opuchnięte ramię zostałabym przy niej, ale w tej chwili jej dwójka zrozpaczonych dzieci bardziej mnie potrzebowała. Marek, były mąż Jowity, obiecał, że przerwie wakacje z ukochaną na południu Włoch i przyleci do nas najszybciej jak się da, ale mijały dni, a on jakoś się nie pojawiał. Musiałam, więc sama zaopiekować się dziećmi przyjaciółki, jej domem i rodzicami w podeszłym wieku. Jowita nie miała w Gdańsku zbyt wielu znajomych ani rodziny. Przeprowadziła się tutaj po rozwodzie, wykorzystując szansę na lepszą pracę. Za pieniądze po podziale majątku kupiła mały domek na obrzeżach miasta i starała się jakoś wiązać koniec z końcem. Wzięłam zaległy urlop, żeby być przy niej i jej bliskich. Dwoiłam się i troiłam, bo chociaż przyjaciółka szybko dochodziła do siebie po kilku operacjach, to czekała ją jeszcze żmudna rehabilitacja. A na razie niewiele była w stanie zrobić przy sobie. I wtedy z pomocą przyszedł Andrzej. Mimo że odrzucałam jego telefony i nie odpowiadałam na SMS-y, pojawił się pewnego dnia w szpitalu u Jowity. Jak zwykle z bukietem ogromnych róż i szczerą chęcią wsparcia mojej przyjaciółki. Był na każde zawołanie. Woził Jowitę na rehabilitację, odbierał dzieciaki ze szkoły, robił zakupy, pomagał przy drobiazgach. – Nie robi tego dla mnie, tylko dla ciebie. Widzę, jak na ciebie patrzy… – twierdziła moja przyjaciółka. Nie śmiałam się jej przyznać, że choć mężczyzna imponuje mi swoją postawą, to wciąż odrzuca mnie jego wiek i wygląd.– Ma zaledwie 52 lata – Jowita jakby czytała w moich myślach. – Już 52 – odcinałam się. – Ma dorosłe dzieci, którymi nie musisz się zajmować – nie poddawała się. – Ale ja nie chcę faceta z dziećmi i dobrze o tym wiesz. – ripostowałam. – Jest dobrym człowiekiem. – I dlatego mam za niego wyjść? A gdzie miłość? Zakochanie? Endorfiny? – Kiedyś ludzie nie wiązali się z miłości i trwali przy sobie aż po kres. Czekasz na miłość? Zobacz, jak ja skończyłam. – tłumaczyła i trudno było odmówić jej racji, ale ja wiedziałam swoje. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że mogłabym z nim być Na samą myśl o dotykaniu ciała tego człowieka czy całowaniu się z nim zbierało mi się na mdłości. A co byłoby, gdyby przyszło mi spędzić z nim całe życie albo przynajmniej najbliższe 30 lat? „Nigdy w życiu!” – obiecałam sobie, zostawiając Gdańsk i wracającą do zdrowia przyjaciółkę. Z rozdartym sercem wracałam do pracy i swojego życia, ale musiałam zacząć zarabiać. Odwiedzałam Jowitę kilka razy w miesiącu i podczas jednej z takich podróży, w pociągu, poznałam Jacka. Wysoki, zabawny facet koło czterdziestki bez zobowiązań i złych doświadczeń małżeńskich wydał mi się idealnym narzeczonym. Nie przypuszczałam tylko, że to, co biorę za początki poważnego związku, dla niego jest jedynie przygodą. Któregoś wieczora wracając do domu, przechodziłam obok modnej restauracji z ogromnymi oknami. W jednym z nich zobaczyłam Jacka z jakimś dziewczęciem o połowę młodszym ode mnie. Pomyślałam, że to jedna z modelek, z którymi współpracuje, ale kiedy uważniej im się przyjrzałam, zrozumiałam, że łączące ich relacje wychodzą poza znajomość biznesową. Całowali się, nie zważając na obsługę, gości czy mnie, stojącą w deszczu po drugiej stronie okna. Nie, nie zrobiłam sceny, nie przerwałam im, nie urządziłam karczemnej awantury. Odeszłam z godnością, czego bardzo żałuję, bo po Jacku nasze rozstanie spłynęło jak po kaczce. Cierpiałam, a jedyne lekarstwo, jakie przyszło mi do głowy, to podróż do przyjaciółki. Wsiadłam w pociąg i kilka godzin później wpadałam w objęcia Andrzeja. – Przyszedłem zawieźć cię do Jowity – powiedział, odbierając ode mnie bagaż. Nie wiem, czy to wina podróży, zmęczenia czy złych doświadczeń, bo nagle poczułam, jak tracę grunt pod nogami. Oszołomił mnie zapach jego wody toaletowej, dotyk, pełne ciepła spojrzenie… – Monika, już dobrze, zemdlałaś, ale wracasz do nas – ocknęłam się w jego ramionach. – Andrzej… – spojrzałam na niego gotowa przepraszać za swoje zachowanie. Nie zamknął mi ust pocałunkiem, ani nie wyznał mi miłości. Zamiast tego pomógł wstać i zaprowadził do samochodu, a w domu Jowity zaparzył herbaty, i poczęstował kolacją. Początkowo nie zdziwiło mnie jego zachowanie, ale kiedy po północy wciąż nie zbierał się do odjazdu, zaczęłam się zastanawiać, czy nie chce mi czegoś powiedzieć.– Andrzej tu zostanie – wyznała przyjaciółka, rumieniąc się, a ja omal nie zemdlałam po raz kolejny. – Wszystko w porządku? – zapytała, widząc, jak zbladłam. – Nie spodziewałam się, że wy… Przepraszam… Chciałam uciec stamtąd jak najdalej. Zamiast tego jednak grałam rolę uradowanej szczęściem przyjaciółki. Jakimś cudem wytrzymałam do niedzielnego wieczora. Na pociąg odwiózł mnie Andrzej. Zrobiłam ogromny błąd – Długo marzyłem o tobie – wyznał mi, kiedy parkowaliśmy pod budynkiem dworca. – Ale w końcu zrozumiałem, że nie mam u ciebie szans. Jesteś stworzona dla innych mężczyzn. Bardziej pewnych siebie, przebojowych – westchnął. – Nieprawda, Andrzeju – przerwałam mu. – Po prostu byłam głupia… – rzuciłam, wyskakując z jego samochodu. Intuicja mnie nie myliła. Coś złączyło mnie na zawsze z Andrzejem, ale tym czymś nie było uczucie, a przyjaciółka. Nigdy więcej nie wróciliśmy do tej rozmowy, choć bywa, że gdy zostajemy sami, czujemy się nieswojo. Nadrabiamy miną, wiedząc, że nie możemy zranić Jowity. Więcej listów do redakcji: „Mój ojciec ma 51 lat i romans z dziewczyną, która ma 21 lat. A moja biedna mama niczego się nie domyśla”„Poślubiłam wdowca z dwiema córkami i... wredną matką zmarłej żony, która buntuje przeciwko mnie dzieci”„Moja żona jest w ciąży, ale nie ja jestem ojcem. Nie sypiam z nią od 2 lat” Tęsknię Za Nią Lyrics: Tęsknię za nią chuj że to nie anioł / Kochałem ją to uczucie nie zgasło / Skończyla z tym dajmy sobie ostatnia / Szanse kocham ją nadal / To uczucie nie
Nawyki, które wprowadziłam, aby ograniczyć przetłuszczanie: Jak najczęściej upinam włosy (szczególnie do snu) lub chociaż podpinam grzywkę w ciągu dnia. Nie wykonuję masażu skóry głowy i nie wcieram odżywek stymulujących wzrost włosów. Jedyne, co robię to mycie skóry głowy szamponem. W końcu i masaż, i wcierki mogą
Jak te myśli męczą; Nowa pracownica; Nowaznajomość; lekarz Jejku jak to mnie wciąż męczyPatrzę na zegarek w pracy już 15:30 i od razu myśl: M zaraz kończy pracę. Jak się tego pozbyć? To nie może tak być, że ni stąd ni zowąd wpadają mi takie myśli. Ja wciąż o nim myślę. Wciąż go widzę, dosłownie wszędzie, we wszystkim. Jak mam przelać uczucia na kogoś innego, komuś innemu oddać siebie i swoje serce jak wciąż myślę o M? Tylko 9 miesięcy byliśmy, od kwietnia osobno. Chciałabym wiedzieć co on teraz myśli, czy żałuje, czy cokolwiek o mnie myślał po rozstaniu. Jak byliśmy razem to raczej nie myślał o mnie, jak raz zapytałam czy chodź raz w pracy pomyślał o mnie, to się oburzył, że o takie rzeczy pytam i nie dostałam odpowiedzi. A ja głupia często o nim myślałam. Co robi, jak się czuje, czy zjadł śniadanie, które mu zrobiłam do pracy, co mu gotować i jak, żeby mu to wszystko mnie wysysa od środka. Nawet nie wiesz jak męczy. Ale jest i dobra sprawa. Nareszcie nie będę sama w pracy, będę miała pomoc, zmianę. Już nie będę pracować każdą sobotę i codziennie w tygodniu 10-18, tylko na zmiany 7-14 lub 12-19. To lubię, będę miała trochę czasu dla siebie, dla co lepsze, dziewczyna jest super. Sama ją wybrałam, z kilku osób. Dogadujemy się świetnie. Będzie nawet z tego coś więcej. Koleżanka, wspólne pogaduszki, winko i te sprawy. Czuję, że to będzie dłuższa i świetna nowa znajomość. Młodsza ode mnie, męża ma sporo starszego ode mnie. Ze dwa miesiące temu wzięli ślub. Też bym bardzo chciała mieć męża. Może kiedyś się doczekam. Apropo, teraz wiem, że M mnie okłamał. Byliśmy u jubilera, niby wybierał pierścionek, jakiś upatrzył, a po czasie powiedział, że wpłacił zaliczkę na niego. Ta jasne, z której strony. Wtedy wierzyłam, ale teraz wiem, że kłamał, że oszukiwał tylko po to, by trzymać w sidłach swoich. To tak dziś Pamiętniczku mój okropny. 1 września, pogoda płacze razem z uczniami. Totalnie do bani, handel siadł dzisiaj. Aż mi się udziela pogoda i chce się płakać. Od rana tyle roboty, że dopiero po 15 usiadłam. Jeszcze w drodze do pracy zepsuł się autobus. Gorzej być nie mogło, ale odjechałam na wczoraj. Jechałam do lekarza na 19:20, autobus staje i kazali się przesiadać do innego. Tak potwornie się bałam tej wizyty. Wyszły mi złe wyniki, ale mam się nie martwić na zapas. Wypisała mi jakieś leki, za 5 miesięcy mam powtórzyć badanie, jeśli będzie progres, to szukamy co to, nowotwór czy inne organizm powoli wraca na właściwe tory. Włosy coraz mniej wypadają, paznokcie mam nadzieję coraz silniejsze, sen lepszy, nie chce mi się tak spać w dzień, jak wcześniej. A i najważniejsze, waga spada. Nowa dieta służy, ja uczę się na nowo jeść, układ pokarmowy zaczyna normalnie funkcjonować, jest dobrze. Pomyśleć, że przez jakąś głupią miłość, przywiązanie człowiek może takim wrakiem się teraz mój pamiętniczku idę poczytać trochę co tam u innych Psychika nie daje spokoju; mętlik; remont; były 7:37Jest 6:25Wstałam, pierwsza myśl? Czy M udaje się wstawać rano i zdążać na 8 do pracy. Ni stąd ni zowąd taka myśl. Dlaczego? Bo dopuszczam? Ale jak? Ja nie chce o tym, o nim myśleć, chcę przestać. Jak to zrobić? Codziennie budziłam go do pracy, codziennie wstawałam wcześniej, nawet jak miałam na później. Robiłam mu śniadanie do pracy i budziłam. Dzień w dzień. A ja nie mogłam poprosić o jedno śniadanie dla mnie? Nie bo co? Bo nie zrobi, bo nie wie co, mimo, że dokładnie powiedziałam. Nie chciało mu się, nie chciał nic przyjemnego dla mnie zrobić? To takie trudne, gdy ja jestem przepracowana, zmęczona, zrobić mi raz śniadanie gdy poprosiłam?Smutno i przykro mi, że tak było, a ja w ytym tkwiłam. Ale głupia ja chciałabym, żeby nadal nawet tak było, byle był on obok. Co ze mną jest nie tak? Boshe nawet głupie prezenty. Za miesiąc mam urodziny, na poprzednie nic mi nie dał, na święta też nie. Swoje ma 1 marca. Dostał ode mnie rolki, na święta, srebrne ramki na licznik w samochodzie. Dołożyłam mu połowę do radia samochodowego (tanie nie było). Jednak to prawda co do mnie doszło (informacja). Żeruje na dziewczynach. Niech one płacą, on ani grosza na nie nie da. A ja chciałam go po prostu uszczęśliwić. Lubiłam jak się cieszył, mimo, że sama nie miałam i zamiast coś sobie kupić, to jemu robiłam jestem ile z tego co do mnie mówił było prawdą. Uważam, że 70% wypowiadanych przez niego zdań było kłamstwem. Mówi tak, żeby siebie wybielić, żeby z siebie zrobić pokrzywdzonego, żeby współczuć mu jaki on biedny. Mam taki mętlik w głowie między tym co mówił on, a tym co do mnie doszło. Jednej osobie nie mam podstaw nie wierzyć, jest zbyt dorosłą i poważną osobą, a reszta osób? Ale po co by do mnie pisali i dzwonili w jego sprawie? Jaki mieli w tym interes? Żeby ze mną porozmawiać. Zniszczył mi mój pokój. Wiesz, kiedyś miałam zielony mały pokój. Denerwował mnie, bo gładź sama odpadała. Ściągnęłam wszystko sama szpachelką. Potem poznałam M. Zamieszkał u mnie, mieliśmy brudzące ściany, trzeba było na nowo je zrobić. Fachowiec wziąłby ok 700zł za robociznę. Kwarantanna, wziął się za to M. Mieliśmy razem robić, to miało być nasze, nasza praca i nasze dzieło. Sama chciałam zrobić swój pokój. Wziął swojego kolegę, a mnie po chamsku wygonił. Czułam się tak podle jak mnie potraktował. Zabrali się wielcy mężczyźni, 22 i 20 lat. Zmienił coś tam w kablach, coś nałożył na ścianę. Wydałam chyba prawie 400zł za rzeczy do robienia. Co zostawił? Nie dość, że mnie w takim stanie psychicznym, to jeszcze zrujnowane ściany w pokoju, jest gorzej niż było. Fachowiec za wyjście z tego chce za samą robociznę prawie 2000 zł. Nie mam skąd tego wziąć. Elektrykę zepsuł, trzeba poprawić, nie wspominając o ścianach, że wszystko źle i trzeba to, nie wiem ściągnąć, skuć. Miały być tylko zwykłe białe ściany, wyszła porażka. Nawet tam nie śpię, nie siedzę, wszystko mi przypomina to co się działo. Do tej pory leży wiadro z gruzem i butelkami po piwie, które wychlali. Nie mam siły psychicznej tego mi pomóc D ze sklepu motoryzacyjnego. Jak wszedł do pokoju nie mógł uwierzyć. Pytał się kto to robił. Może coś na to poradzi, w końcu sam robił swój sklep od podstaw, nawet ścianę sam stawiał. Ale potrzeba wolnego czasu, co teraz jest niemożliwe. O kosztach nie wszystko jest takie beznadziejne. Za 6 dni mam wizytę u lekarza. Tak się boję, że jednak to nowotwór u mnie. Nic mamie nie powiedziałam na razie. Nie chcę iść sama na badania, ale nie mam wyjścia. Jestem silna dam radę. Nawet nie pamiętam na którą mam. Chyba na 19-19;30 w poniedziałek, muszę zadzwonić działa, z jedzeniem coraz lepiej u mnie, waga spada, jest dobrze. Wieczorem planuję na rolki wyskoczyć. Gdzieś o 19 może na wyspę sobie pojadę do parku. Tymczasem miłego Ból psychiczny; próba zakończenia życia; próbażycia Pamiętniczku wybaczysz mi nieobecność? Taki wielki wpis przed wczoraj zrobiłam i przepadł. Nie ma :(. Tyle dni chciałam coś napisać tu. Tyle razy chciałam wrócić do Ciebie. Nie dałam rady. Pisałam na kartce, pisałam w wszystkie wylane słowa, emocje na kartce są takie pełne bólu i cierpienia, że osoba, która kawałek przeczytała zaczęła łzawić. Tyle bólu we mnie jest, tyle smutku i cierpienia, męczy mnie to okropnie. Czas tak szybko leci. Dopiero był 5 kwiecień, najgorszy dzień w moim życiu, a już minęły 4 miesiące. Gdzie ten czas się podział? Nie ma dnia, nie ma od 5 kwietnia ani jednego dnia, żebym nie myślała o M. Mimo wszystko tak bardzo tęsknię. Usycham wręcz czasem. Słyszałam wiele przykrych słów z jego ust, mimo to próbowałam przetrwać. On cierpiał, z bólu zdarzyło się powiedzieć, że nie wie kim dla niego jestem. Zawsze wybaczałam i dawałam szansę. a ja? Raz w życiu wyrzuciłam wszystko co myślę. Miałam prawo wybuchnąć. Miałam prawo na wszystko. Poronienie, samoistne, wywołane czy zabieg, to wszystko są hormony i tego nie da się obejść. To wielka burza w organizmie kobiety, z którą często nie da się poradzić. Spadanie HCG jest najgorsze. To nie moja wina, że wpadłam w panikę, histerię, że mówiłam co ślina naniosła mi na język. Szczerze? Ja nawet wszystkiego nie pamiętałam i nie pamiętam co mówiłam, co się działo. Wiem, że byłam w rozsypce. A M? Zamiast stanąć na wysokości zadania i być mężczyzną, był raczkującym niemowlakiem. Zostawił, wyszedł, wyprowadził się. Od razu. Chce mieć wszystko, ale od siebie nie daje nic. Łapie i szuka dziewczyny, która się zakocha i będzie chciała jak najlepiej dla niego. Łapie w sidła i wie, że nie musi nic robić, ale do czasu. Karma mnie w najgorszym stanie psychicznym w jakim może znaleźć się kobieta. Poronienie, hormony i odejście człowieka, który był dla mnie całym światem. Mówił, że kocha, codziennie. Na prawdę? To jakim cudem w 2 tygodnie zamienił mnie na inną? Kopnął jak szmatę w kąt. Jak można zostawić kogoś, kogo się kocha? Bo nie rozumiem. Odpowiedź jest jedna, nie kochał. On nigdy nikogo nie kochał, sam siebie nie kocha. Nie wie co to miłość. Dla niego liczy się na pierwszym miejscu samochód, drugim pieniądze, trzecim praca. Nie ma i nie było w nim miejsca dla mnie. O przepraszam, jeszcze jego potrzeby na równi ze wszystkim. Kobieta przy mężczyźnie powinna rozkwitać jak najpiękniejszy kwiat. A ja? Zwiędłam, zaniedbałam się. Zaniedbałam się przez niego, albo może przeze mnie? Bo był najważniejszy w moim życiu. Ale to nie jest najgorsze. Miał wszystko, dach nad głową, śniadanie do pracy, obiad w domu, kolacje, seks, wszystko. Dla niego się tylko on liczył. Nie obchodziło go co się dzieje ze mną. Zabieg, łyżeczkowanie, bezwzględny zakaz seksu 3 tygodnie. Ale on chce i już. Krwawiłam, mimo wszystko dostał to co chciał, bo chciał i już, a mnie tak bardzo bolało (nawet nie wie jak, z resztą mówiłam, że boli, ale go to nie obchodziło). Jaki mężczyzna pozwala cierpieć osobie którą rzekomo kocha? To wszystko było takie straszne. USG, widok dziecka, bicie serca, nie bicie serca. On myśli, że to nic dla mnie. A ja dzień w dzień o tym myślę. Poronienie to poronienie, nie ważne czy samoistne czy wywołane, hormony to hormony, tego się nie przeskoczy. Na żadnym USG ze mną nie był. Najgorsza jednak była strata jego. Pamiętasz film Saga Zmierzch: "Księżyc w Nowiu", gdzie Edward zostawił Bellę i wyjechał z rodziną? Cierpiała, siedziała miesiącami na krześle, niszczała. Dokładnie tak wyglądałam ja. Budziłam się w nocy z krzykiem. śniły mi się koszmary. Dzień w dzień miałam napady paniki, strachu i histerii. Wołałam M. Na głos wołałam "Ja chcę do M", "Chcę, żeby wrócił", "Ja go kocham". Chciałam się przytulić, chciałam, chciałam, żeby był. A on? Siedział w innym mieście u innej dziewczyny. Nie żyłam w tamtym momencie. Wpadłam w nerwicę. Dzień w dzień budziłam się z kołataniem serca, spocona z paniką. Moja mama musiała wziąć wolne w pracy, żeby być ze mną. W pracy nie mogłam pracować, wpadałam w panikę, histerię, musiałam zamykać sklep. Dzień w dzień 5h rozmawiałam w pracy przez telefon, na zmianę rodzina dzwoniła, mama, ciocia, kuzyn, potem przyjaciel na każde wezwanie był. Rzucał wszystko i od razu dzwonił jak tylko napisałam. Jestem mu wdzięczna. Nie mogłam siedzieć w miejscu bo to było najgorsze, natłok myśli, płacz. Znajomy wyciągał mnie codziennie z domu, na kilka godzin. Mało tego, dołożył mi jeszcze większy cios. Zakochał się, przez to, poznał mnie bliżej, zobaczył jaka jestem i poczuł coś do mnie, wyznał mi miłość. Odrzuciłam go, zerwałam kontakt. Nie mogłam. Za szybko, ja cały czas w myślach miałam tylko M. Odrzuciłam kogoś, kto był w stanie zrobić dla mnie wszystko. Próbował, kupił wielki bukiet kilkunastu róż. Było mi tak okropnie źle. Traciłam wszystko. Nie mogłam jeść, przestałam. 10 dni nic nie jadłam i ponad 3 doby nic nie piłam. Szpital, leki uspokajające, psychotropy, psychoterapia. Tabletki odstawiłam po 10 dniach, bo nie chciałam brać chemii i się uzależnić. Pewnego dnia w pracy patrzyłam się na most i chciałam z niego skoczyć wprost pod jadące samochody. Nie zrobiłam tego. Pojechałam do domu po pracy i po chwili na wyspę do parku. Usiadłam na naszą ławkę, wiedziałam, że wtedy jest z inną. To był taki ból. Rozmawiałam przez telefon z przyjacielem. Wstałam i poszłam na most, nad rzekę. Taki zdenerwowany przyjaciel nigdy nie był, ale nie mógł nic zrobić, był kilkaset km ode mnie. Kazał mi zadzwonić na pogotowie. Nie zrobiłam tego, stanęłam przy barierce i pożegnałam się z nim. Już prawie byłam na drugiej stronie, ale stwierdziłam, że zadzwonię jeszcze do jednej osoby się pożegnać. Polubiłam ją bardzo (M ją zna). Przegadałam półtorej godziny siedząc na krawężniku. Było mi tak zimno, już po 22 było. Tak wiele jej zawdzięczam, dzięki niej nie skoczyłam z mostu. Wróciłam przed 00 do domu. Przy okazji tej rozmowy wyszło jedno z pierwszych kłamstw M. Potem wychodziły co jakiś czas wychodziły kolejne kłamstwa. To tak boli, że budował ze mną związek ze na kłamstwach. A ja głupia dalej tęsknię. Myślę o nim codziennie. Często mi go brakuje, ale walczę z tym. Mam psychoterapię. Jest lepiej, ale przede mną długa droga. Nie zbuduję nic głębszego z nikim mając M w głowie. Najgorsze jest to, że ja mu chyba wszystko wybaczyłam. Ale przeprosin chyba nigdy nie przyjmę. Dwa miesiące temu miałam wyprowadzać się z miasta, ale koniec końców zostałam. Praca, dom, walka u psa z nowotworem. Jest dobrze. Często widzę i słyszę z daleka samochód M. Jeździ gdzieś przez miasto. Wszędzie rozpoznam dźwięk jego audi. Ile ja w tym aucie pomogłam mu zrobić, ile godzin z nim siedziałam, a wszystko po to, żeby być z nim, bo inaczej byłabym sama, a on z autem. Przez to spodobała mi się mechanika i coś tam działam, pomagam. Schudłam w półtorej miesiąca 12kg. Bo nie jadłam. Mój organizm jest całkiem rozwalony od środka i od zewnątrz też. Powoli wracam do siebie. Jednak wyniszczenie daje efekty. Włosy mi lecą garściami, ze skórą mam ogromne problemy. Uczę się powoli jeść, biorę suplementy, witaminy. Ale potrzeba dużo czasu na odbudowanie. Najgorsze, że jedne wyniki mi złe wyszły, lekarz do mnie zadzwonił i od razu umówił na wizytę i kolejne badania. Mama nic o tym nie wie, nie chce jej martwić. Ma swoje problemy. Waga mi oczywiście wróciła, nie cała, ale parę kilo. Teraz zdrowo chudnę. Zaczęłam jeździć 3 razy w tygodniu wieczorem na rolkach. W poniedziałek, wtorek i czwartek. Dieta, cardio, także jeszcze miesiąc, dwa i będzie super. Jednak mimo wszystko tak mnie męczy w głowie w myślach wszystko. Manaaa Tak strasznie cierpię, nie wiem co mam zrobić,poronienie Boże jak to boli. Nie mogę znaleźć miejsca. Nie mogę się uspokoić. Muszę brać tabletki uspokajające. Dlaczego mnie to wszystko spotyka. Dlaczego nie mam oparcia w kimś kogo kocham. Dlaczego ja zawsze lokuje uczucia tam gdzie ich chyba powinno nie być. Wiedz, że Cię kocham. Kochasz? A gdzie jesteś? Dlaczego pozwalasz mi tak cierpieć?Ty też cierpisz ja to wiem, ale nie uciekaj. Ranisz jeszcze bardziej. Stań na wysokości zadania. Schowaj dumę do kieszeni i nie bądź wiejskim macho. Dlaczego nie dochodzi to do Ciebie, że ktoś przez Ciebie cierpi. Dlaczego nie dochodzi do Ciebie, że ktoś Cię tak bardzo kocha, że ktoś Cię potrzebuje. Chciałeś się zabawić mną?Co ja mam zrobić, żeby do niego doszło, że ja na prawdę go kocham, że na prawdę we mnie ma wszystko, oparcie, uczucie, troskę, bezpieczeństwo. Dlaczego on ode mnie ucieka. Dlaczego zawsze ucieka jak nie potrafi sobie z czymś on nie chce nic dopuścić do siebie. Dlaczego uważa, że kłamię mówiąc, że poronienie to coś bardzo oddziałującego na psychikę kobiety. Nawet chciane poronienie czy poronienie niechcianego dziecka. To są hormony, to jest burza hormonów. Czy ja mówię nieprawdę? Rozmawiałam trochę z psychologiem, czy ona też kłamie? Co się stało?Noc z soboty na niedzielę poroniłam, po 00:00. Rano wybuchłam na mojego M. Nie wiem co sie działo, nawet nie pamiętam wszystkiego co mówiłam. Wyszedł. Wpadłam w jakąś histerię. To było straszne. Nie potrafiłam sobie poradzić. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Odszedł, a ja tak cierpię. Zostałam z tym sama. Mówi, że jeszcze jesteśmy razem. Ale jak jesteśmy jak go nie ma. Boże to tak boli. Nie radzę już sobie. Biorę leki uspokajające. Nie mogę jeść, nie mogę pić, nie mogę spać. Tak pragnę się przytulić, poczuć wsparcie, troskę. Mówił, że mnie kocha i nie zostawi. Zostawił mnie w momencie kiedy potrzebowałam go jak nigdy więcej. Nie mogę się skupić. Nie mogę pracować. Kilka dni krwawiłam bardzo, już mniej. W środę idę do ginekologa, jak zwykle ten cały czas wspierał mnie ktoś inny, ktoś obcy dla mnie, ale stał się bliższy przez to. Dziękuję mu za to. W każdą moją histerię dzwonił i uspokajał, w każde zawahanie emocjonalne był, rzucał wszystko co robił i rozmawiał ze mną. Rozmawiał przed zaśnięciem. Upewniał się, że zasnę. Brałam leki i rozmawialiśmy aż będę bardzo wiem, że mu też ciężko. Znam go trochę. Wiem, że on zawsze ucieka jak mu źle. Wiem, że dużo w życiu przeszedł. Wiem, że nie miał łatwo. A ja mu chciałam dać to wszystko czego nie miał. Jeny, czy ja go aż tak kocham, że usprawiedliwiam coś czego nie da się usprawiedliwić? Czu może jestem aż tak głupia? Nie wiem już co ja mam kto kocha, chyba jest mimo wszystko? Czy nie mam racji?Manaaa Pakuj się, rozstanie czy kolejna szansa; ruszyładieta; rolki; wiadomości partnera 20:19Możesz się niedziela. Urodziny M. Kupiłam prezent, rolki ze świecącymi kołami. Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy wypróbować nasze nowe rolki. Ja też sobie kupiłam takie same. Objechaliśmy park na wyspie, posiedzieliśmy na ławce. Dobrze mi się jeździło. M narzekał na rolki, a pytałam czy na pewno wygodne, czy bierzemy je. Tak kochanie wygodne. Wróciliśmy do domku. Przeglądam swoje wiadomości. Przypomniałam sobie, że ze dwa miesiące temu mój M chciał przeczytać o czym piszę z pewnym chłopakiem. Nic nie ukrywam, dałam mu telefon, przeczytał wszystko. Od innego kolegi czytałam mu wiadomości o czym się, że nie kontaktujemy się ze swoimi byłymi. Okej, ja od paru miesięcy ani słowa nie wymieniłam, telefonu nie odbierałam, z fb i instagramu usunęłam. Ale wiesz co? Zobaczyłam, że pisał ze swoją byłą i z jedną koleżanką, z którą mówiłam, że nie chcę, żeby miał kontakt (bo po pierwsze razem z mężem są winni mu pieniądze, po drugie opowiadał jaka ona jest, że mieli być razem, że puszcza się na prawo i lewo mimo, że ma męża). Mówię, jak Ty czytałeś moje wiadomości, tak ja chcę przeczytać Twoje do byłej i tej koleżanki. Muszę się zastanowić powiedział, chcę teraz odpowiedziałam. Śmiał się i mówi, że nie da. Ukrywasz coś przede mną? Nic nie ukrywam, To daj przeczytać. Nie telefonem, masz czytaj se, ja wychodzę. Ubrał się i wyszedł z domu. Przeczytałam, że za moimi plecami spotkał się ze swoją byłą i rozmawia z nią często. Przyjechała do niego do pracy, a jak ja chciałam przyjechać po niego do pracy i wrócilibyśmy razem, to powiedział, że nie mogę przyjechać tam. Już wiem chyba dlaczego, może boi się, że spotkam tam kogoś, kogo mam nie spotkać. Druga koleżanka, w wiadomościach co zobaczyłam? Pierwszy do niej pisze, pyta się co robi. Wysłała zdjęcie, że leży w łóżku, on też wysłał jej zdjęcie, że leży rano w łóżku, napisał, że ja robię śniadanie, zawozi mnie do pracy i jedzie do niej. I to nie jeden raz. W soboty gdy mnie zawoził do pracy jechał do co jest najlepsze? Mówi, że jeździł do nich, do jej męża, że był jej mąż prawie zawsze. Ja w rozmowach nie widziałam przyjadę do Was, przyjedź do nas, ani konwersacji z jej mężem. Nigdy by mnie nie zdradził, tak powiedział. Skąd ja mam wiedzieć co robił u niej? Tylko pół godziny byłem. Serio? W 10 minut można już wiele zrobić. Tyle mi naopowiadał o niej, miał nie kontaktować się z nimi bo wiszą mu bardzo dużo pieniędzy, w tysiącach. A on podczas gdy ja jadę do pracy jedzie do "koleżanki". Tak bardzo zraniona nigdy się nie czułam. Moje całe myślenie zmieniło się do niego. Nie wierzę mu i nie ufam mu. Kocham go bardzo, ale już nie potrafię patrzeć na niego jak dawniej. Tyle razy mnie okłamał, oszukał, nie był fer względem wcześniej, że już kilka razy z nich chciałam zerwać, ale dałam mu szansy. I dałam mu jeszcze jedną, ostatnią, choćbym miała długo cierpieć, że nie ma go przy mnie wolę to przecierpieć niż żyć ciągle w cierpieniu i z myślą co on robi, z kim, gdzie, jak mnie rani, jak traktuje. Czuję, że jestem bardziej jak matka dla niego niż partnerka. Budzę do pracy ja, jedzenie do pracy robię ja, jedzenie w ciągu dnia robię ja, do lekarzy umawiam go ja, myć karzę mu się ja, przypominam o myciu zębów ja. Ja ja i ja, wszystko ja. A kiedy będzie coś dla mnie? Dzisiaj dzień kobiet. Tak, w ogóle nie czułam tego, no chyba, że patrząc na kobiety z kwiatami na dworze, albo płakać mi się chce. Ja zasługuję na najlepsze. Kobieta zawsze da dużo, odda wszystko, a w zamian co dostaje? Nic. 50 razy dziennie mówi, że kocha. Powiedzieć można wszystko. Kobieta jest z żebra, spod ramienia by ją ochraniać, z przed serca by ją kochać, z boku by była zawsze obok, nie ze stopy by ją deptać. Niedawno też była jedna sytuacja, która mnie bardzo zasmuciła. Jeśli nie potrafi traktować mnie z szacunkiem, z delikatnością, z czułością, jak kobietę, a nie jak matkę ja nie wiem ile dam rade tydzień, no prawie. Wczoraj mówię, chce zweryfikować czy ostatnią szansę wykorzystałeś. Powiedział, że nie pisze z nimi. Powiedział tydzień temu, że jest dla niego ważne to co ja chcę i jeśli zależy mi na usunięciu ze znajomych to to zrobi. Wchodzę na fb obie ma w znajomych. Miał na to tydzień. Widzę jak zależy mu na mnie, najprostszej najłatwiejszej rzeczy nie jest w stanie dla mnie zrobić, nic. Tak mu zależy na mnie?Dieta dieta, tak, ruszyła. 26 lutego wykupiłam sobie dietę na pewnej stronie. Już ponad tydzień minął a ja chudnę. Jem tyle, że nieraz przejeść nie mogę, Bardzo dużo mam, nawet mój M nie może wcisnąć haha. Kupiłam porządną wagę i jest no mega po prostu i wcale nie taka droga, a mierzy wszystko. Od wagi, przez poziom, wody, tkanki tłuszczowej, otłuszczenia trzewnego po BMI i podstawową przemianę materii. A to jeszcze nie wszystkie pomiary. Zobaczymy jak będzie dalej, postaram się pisać częściej i wstawiać mój Was poczytać kochane i kochani, mam nadzieję, że Wy choć dzisiaj czujecie się jak kobieta w dniu jej święta <3. Dalej brak czasu; nowy pracownik; choroba; czy tojuż krwotok? 10:32Witaj pamiętniczkuTak chciałabym regularnie pisać i lipa. Powiedz co mam zrobić, żeby regularnie częściej pisać? Ehh... nie wiem czy to faktycznie brak czasu, czy niechęć. Na pewno nie chce pisać przy moim M. Jeszcze sobie przypomni, że mam pamiętnik i będzie czytał. A tego nie wiem czy bym chciała. Już raz przeczytał, to mi wystarczy. Aaa wiem dlaczego nie pisałam, bo miałam w pracy uczniów pod sobą, sprawdzałam dwie osoby, czy nadają się do pracy i nie miałam jak chyba na tym, że w walentynki nigdzie nie poszliśmy, że zjadłam moja ukochane rafaello i choroba mnie dopadła. Tak, tragedia. Sobota wszystko mnie drażniło, gorączka, mimo to musiałam wysiedzieć w pracy. Ledwo doszłam do domu, miałam 39 stopni i słabo mi było. Niedzielę przeleżałam w gorączce. Łykałam sok z aceroli, witaminę C liposomalną i piłam zaparzony imbir z miodem leśnym. W poniedziałek była jeszcze gorączka, ale musiała iść do pracy, bo jestem sama i miała przyjść Pani na dwa dni na próbę a w środę i czwartek chłopak, o którym pisałam. Pani niby dietetyczka, nigdy chyba nie stała obok dietetyczki. Praktycznie żadnego produktu nie znała, tyle pytań co w ciągu jednego dnia mi zadała, to nikt przez całe moje życie nie zadał mi. A chłopak powiem całkiem całkiem. Totalnie moja bajka i to jego wzięłam do pomocy w pracy, od dzisiaj już na zmiany pracujemy, mam nadzieję, że da rade. Trochę musi się podszkolić, ale jest inteligentny, da radę i co ważniejsze klientki przyciągnie : tak, ja się wyleczyłam z choroby szybciutko, mama dłużej chorowała, na całe szczęście mój M nie zachorował jak na razie. Zrobiłam mu prezent i kupiłam rolki. Mieliśmy iść w sobotę lub wczoraj pojeździć, ale mi się odechciało, zwalił na pogodę. W sobotę do Polski przyjechał ojciec M z żoną, więc wieczorem pojechaliśmy do nich się przywitać, porozmawiać co tam słychać u nas i u nich w Niemczech. Ojciec chce ściągnąć M do Niemiec, ale on nie chce mnie znowu zostawić. Wie, że mi to nie pasuje i nie pisałam się na takie coś. Kilka miesięcy rozłąki to i tak już za dużo, tym bardziej na początku naszej znajomości i związku. 8 miesięcy się znamy i 8 miesięcy jesteśmy wieczorem musimy pojechać z psem do Wrocławia do onkologa. Boje się, widzę, że jej się pogarsza. Chce ją uratować, ale nie potrafię chyba. Kupiłam jej olej z konopi CBD i zaczęłam podawać, zobaczymy czy coś da. Dodatkowo bierze resztę suplementów i ten cholernie drogi lek. Miałam go podawać w rękawiczkach, bo jest toksyczny, ale nie robię tego w nich. Nie wiem czy nie narobiłam sobie złego. Dostałam @ przed wczoraj i zastanawiam się, bo praktycznie co godzinę mam całą zalaną podpaskę, jak po zabiegu łyżeczkowania. Coś nie tak jest czuję, leci ze mnie jak z kranu, jestem bardzo osłabiona, ale boję się pójść do szpitala. Zaraz będą pytania a dziecko, a ciąża, a dlaczego prywatnie zabieg a nie w szpitalu itd. Boje się tego. Przeczekam, może przejdzie ten krwotok? Bo chyba to już krwotok jest. Nie lubię podpasek, ale nie mam wyjścia. Mam kubeczek, zawsze nosiłam, ale bez sensu teraz, zawsze po 6-12h miałam w sobie, a teraz po godzinie się przelewa. Co siedzę teraz w pracy, dostawę przyjęłam, zamówienia zrobiłam, idę teraz Was poczytać troszkę :). Za półtorej godzinki przyjdzie chłopak zmiennik, wierzę, że da radę, a ja o 14 do domku, szykować obiad dla mnie i M, i psa na Miałam nadzieję; przeziębienie; walentynki; nękacz 15:18Miałam nadzieję na......na to, że gdzieś wyjdziemy na walentynki, albo przynajmniej spędzimy je razem. Moje pierwsze walentynki z mężczyzną zakończyły się......samotnie w łóżku z kwiatami na poduszce obok. A gdzie mój M? Pojechał czyścić i sprawdzać silnik, który kupił. Smutno mi, pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, aczkolwiek wyraziłam wczoraj swoje zdanie na ten temat. Nie dość, że co weekend jeździ reperować i majsterkować przy swoim samochodzie to jeszcze w taki dzień. Trudno się mówi, przynajmniej trochę pospałam i napchałam się Rafaello, leżąc i patrząc na piękny bukiet róż, który od niego dostałam. Pachną właśnie, pospałam, coś było na rzeczy. Mój M pojechał na warsztat zmieniać skrzynię, a ja do pracy na 9. Ok 10 ubranie zaczęło mnie drażnić. Mówię no nie, przeziębienie się wdaje. Całą noc miała otwarte okno, ale nie sądzę, że to przez to. Moja mama jest przeziębiona, od niej złapałam. Mam nadzieję, że M nie złapie, będę go faszerować acerolą, miodem itd. Głowa mi pęka, wszystko drażni, mam bezsilność w nogach, mam zapewne wielką gorączkę. Popijam sobie zaparzony imbir z miodem leśnym, bo kaszel mnie wziął też. Do 16 i do domku. Najgorsze, że jestem sama na sklepie. Muszę być w przyszłym o tak, był dzisiaj w sklepie. Na wejściu woła moja walentynka kochana piękna. Mina mu zrzedła, jak kazałam tak do siebie nie mówić. Powiedziałam, że wczorajsze zachowanie jego mi się bardzo nie podobało i skończyła się moja dobroć w kierunku niego. Ale stał jak wryty, pytał dlaczego, co ja zrobiłem haha. Powiedziałam mu, żeby sobie przypomniał. Powiedział, że zepsuła mu sobotę. Wychodząc chciał wpuścić klientkę i poprzewracał mi produkty na półce siatkami, ale byłam wściekłą. Kazałam mu wyjść. Mam nadzieję, że to koniec jego a teraz zabieram się ile sił do umycia podłóg, rozliczam się i jadę do domu pod Przystojniak; Walentynki; Krokodylki, sklepowezamówienia 15:28Witaj pamiętniczkuDzisiaj piątek i nawet spory ruch mam od rana w sklepie. Od rana zamawiam produkty z hurtowni do sklepu i dopiero skończyłam. Kilka hurtowni, kilkaset produktów, głowa mała. Dałam radę, pierwszy raz sama ogarniałam aż tyle. Ważne, że ogarniam co i jak, nawet pozałatwiałam sprawy związane z dostawami, opóźnieniami itd. Jest dobrze, czy może być lepiej?A może, chyba. Okazuje się, że Szef nie sprzedaje sklepu, bo babka, która chciała kupić go, zrezygnowała. Czyli mam prace stałą i nie muszę się, bać, że po umowie na czas próbny babka by mi nie przedłużyła. Cieszę się bardzo. Co więcej CV do sklepu dalej spływają, bo poszukiwany jest drugi pracownik do mnie. Dzisiaj przyszedł młody chłopak, pyta się o pracę i zostawia CV. Wysoki, dobrze ubrany, przystojny, uprzejmy, z dużą kulturą osobistą, ciepłą energią, uśmiechnięty i rozmowny. W dodatku wegetarianin od kilku lat, dba o środowisko, fotograf natury. No idealny do sklepu. Przyciągnie wiele klientek :D. W poniedziałek jakaś babka na próbę do mnie ma przyjść, a w środę ten chłopak szef chce, żeby przyszedł, sprawdzę ich i zobaczymy kto zostanie :).Co jak co, ale miałam zacząć przecież krokodylki. Zaczęłam, ale dzisiaj. Ważne, że zaczęłam. Rano przed pracą poćwiczyłam, pokręciłam hula hopem i od razu lepiej się czuję cały dzień. Gorzej z jedzeniem, bo za późno wstałam i byle co do pracy wzięłam. W pracy popijam sobie Yerba Mate od wczoraj. Powiem, że smakuje mi bardzo i mam nadzieje wspomoże odchudzanie. Jeszcze z 20kg przede mną. Dam radę, kto jak nie ja : krokodylki 10 min, hula hop 10 minMenu:I: 200 ml mleka, musli i 2 daktyleII: jogurt naturalny z musem brzoskwiniowym, granolą i 4 daktyleIII: bułka z sałatką jarzynowąIV:V: Aaaa właśnie, wiesz już czasem mam dość tego gościa. Codziennie praktycznie przychodzi do mojego sklepu pewien Pan, który mówi, że mnie kocha i będzie się starał o mnie. Wygaduje różne rzeczy. Dzisiaj przyszedł, klient wchodzi, a on mówi zamknięte. No coś mnie trafi. Mówi, że przyszedł do swojej walentynki, że do mnie niby, że jestem jego walnetynką. Mówię, że nie, że ja mam swoją inną walentynkę. Wiesz co on na to? na cały sklep i ulicę wychodząc krzyczy kocham Cie moja walentynko, do widzenia moja kochana walentynko. Totalna masakra i mnie czy mój walentynek coś dzisiaj przyszykował, czy nic, czy zapomniał. Ja nie mam żadnego prezentu. Dałam mu na święta dużo, a on mi nic. Mam nadzieję, że wybaczy, że nic nie mam dla niego. Całkiem wyleciało mi z Nie mam czasu; zostałam sama; krokodylki 21:57Czas zacząć coś ze sobą robićKrokodylki, tak, to coś dla mnie. Burpees dokładna nazwa ćwiczenia inaczej krokodylki. Od dzisiaj, w zasadzie od teraz codziennie będę robić 50 krokodylków. Wiesz, kilka dni temu spróbowałam raz i czuję dosłownie każdy mięsień. Myślę, że to będzie dobry wybór na aktywność. Nie dość, że się zmęczyłam, to jeszcze mięśnie pracują. Do końca lutego będę wykonywać owe ćwiczenie i zobaczymy czy jakiś efekt będzie : że jak? nie ma, ale chyba musi w końcu się pojawić. Muszę na dniach rozpisać sobię tygodniową dietę i przez miesiąc zobaczyć jak się będzie sprawować. Coś może jutro w pracy pokombinuję na dietkę, obliczę kalorie i zobaczymy. Pić, więcej pić, to klucz wielki do sukcesu. Zdecydowanie za mało piję. Wezmę jutro do pracy skrzyp i codziennie jedną szklaneczkę wypiję, może włoski mi się poprawią. A i woda, dobrze, że mam w pracy za darmo, butelki. Jedną w pracy spróbuję pić, taką 1, jak ja na nic nie mam czasu. Planowałam codziennie pisać do Ciebie pamiętniczku, no i nie mam kiedy. Dopiero dzisiaj włączyłam komputer. Tragedia, dramat. Ale może i dobrze, że nie mam większej chwili wolnej, człowiek się rozleniwia, a ja dużo w życiu nic nie robiłam. Ale to aż dziwne, że nie mam czasu. Rano wstaję obudzić mojego M do pracy, zrobić mu śniadanko i wyprawić, potem ja się zbieram i na 10 do pracy. W pracy, jakoś dużo pracy, no właśnie, bo zostałam sama. Sama na cały sklep ze zdrową żywnością. Nie dość, że klienci, to trzeba poprawiać i dokładać produkty, to i jeszcze dbać o zamówienia, sama je muszę robić, pilnować czy szef zapłacił faktury, przyjmować dostawy i rozmawiać z przedstawicielami różnych firm, ażeby może coś nowego wprowadzić. 30 hurtowni / firm, strasznie dużo, na taki sklepik, z aż 30 różnych miejsc zamawiane są produkty, aby były jak najlepsze. Z jednej strony to dobrze, z drugiej trzeba być odpowiedzialnym i ogarnąć wszystko. Jednym słowem trzeba mieć głowę na Dowiedział się; Poradziłam sobie; Nowotwór;naturalne leczenie; nowa praca, wymarzona? 16:07Trudno było i potrzebowałam......czasu, dużo, ale i mało. Znowu ten czas. Wypłakałam łez dużo, wieczorem, w nocy, pod prysznicem, na spacerze z psem. Mój M był za granicą, tak ciężko mi było. Myśli często wracały do dziecka, ale ja wiem i czułam, że nie było w 100% rozwinięte dobrze i tak jest lepiej, że nie się z tym wszystkim, chyba. Z myślami, z płaczem, ze wszystkim związanym z dzieckiem. M mi nie pomagał, to najbardziej bolało. A to oglądał głupią bajeczkę o usuwaniu dziecka, a to co innego, ciągle coś w tym temacie się kręciło, ja to bardzo odczuwałam i przykro mi było. Nie rozmawialiśmy o tym co było, co się odszedł. Żal? pozostał. Smutek? czasem wraca. Dzieci? widok łapie mnie za serce, chciałabym mieć. Ale poradziłam sobie z tym i nie myślę. Wróciłam na dobre tory. Nie byłam w stanie pisać, wziąć się za siebie, ani nic. Ale wracam już do siebie i do pamiętniczku co jest najgorsze? Nie? To słuchaj, dowiedział się. Dowiedział się o Tobie o moim pamiętniczku. Jednego dnia zasnęłam w dzień, obudziłam się, obok leży M i mówi, że się wzruszył, ale nie chciał powiedzieć dlaczego. Jakoś go przycisnęłam i mówił, że czytał mój pamiętnik. Zamarłam. Ale tak myślę teraz, że nie pamięta, że mam pamiętnik, a tym bardziej nazwy mojej. Mam nadzieję, bo chciałabym dalej pisać Ci o ach ta praca. Jako, że przez ciążę nie przedłużyli mi umowy, zostałam bez pracy. Mój stan nie pozwalał mi na pracę, psychicznie nie dałam rady. Niedawno zauważyłam na facebooku informację z jednej strony, że szukają pracownika do sklepu ze zdrową żywnością. Jakiś czas temu przeszło mi przez myśl, że fajnie byłoby pracować w takim miejscu. Jakoś miałam opory i zwlekałam z zaniesieniem CV, natomiast mój M codziennie mówił zanieś, pytał czy zaniosła CV. Aż w końcu napisałam i zaniosłam. Tego samego dnia zadzwonił do mnie szef i na następny dzień się umówiliśmy. Mówił, że było ok 20 CV, jeszcze przed nim kilka rozmów, ale mnie bierze od razu. Ucieszyłam się bardzo. Byłam w piątek, zapytał, czy mogę przyjść w poniedziałek, mówię mu, że mogłabym, ale musiałabym wcześnie wyjść bo jadę z psem do Wrocławia do kliniki onkologicznej. To we wtorek przyjdź powiedział. Świetny totalnie na luzie mężczyzna. Gorzej z jego mamą, która jest szefową. Ale co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Pracuję już 3 tygodnie. Nowotwór, jakby problemów było mało. w 2 dzień świąt znalazłam u mojej najukochańszej labradorki nawrót nowotworu. Nic chyba gorszego być nie może. A jednak może, leczenie. Nie wiem jak ja sobie poradzę z kosztami. Pierwsza wizyta u onkologa 918 zł, załamałam się. Druga wizyta po dwóch tygodniach 941 zł. Nawrót gruczolakoraka złośliwego. Jestem zła na siebie, bo rok temu po operacji tego guza miałam, suplementować ją naturalnie. Na początku tak było, potem przestałam. Dzięki suplementowaniu rak wrócił dopiero po ponad roku, a dawali z 2, 3 miesiące. Aktualnie mamy przerzut do jelit i węzłów chłonnych. Jest źle, zbyt zaawansowany na chemioterapię, zbyt rozległy na operacje oraz zbyt duży na radioterapię. Jedyne wyjście drogi lek, który może nam zatrzymać rozwój raka. Po dwóch tygodniach brania leku wydaje nam się, że zatrzymał się i nie rozrasta. Zaczęłam ze zdwojoną dawką suplementować psa pestkami z moreli w ilości ogromnej. Wydaje mi się, że wchłania się trochę, ale może mi się tylko wydaje. Od początku suplementacji ma tyle energii, aż opanować jej nie można, wszyscy się dziwią, że ma nowotwór, nawet lekarz. To jest wręcz niemożliwe, że ma ponad 10 lat, wielki nawrót nowotworu, implanty w dwóch kolanach, śruby a ma więcej energi niż niejeden młody zdrowy pies, roznosi wszystko. Dzisiaj po pracy muszę iść na badania krwi bo ten lek drogi nam pogorszył bardzo krew, a była idealna pomimo nowotworu. Najgorsze są jednak koszta, dzienna kuracja lekami to 44 zł, na miesiąc ok 1300 wychodzi. Nie wiem jak ja to zrobię, ale muszę ją uratować i jej pomóc. Założyłam zbiórkę na stronie trochę mi pomogłą, ale leki ma brać do końca życia, chyba, że jakoś cofnę jej nowotwór naturalnie i się ma to jak pustki w pracy, można napisać, poczytać i ponudzić się
Translations in context of "tęsknię za tym miejscem" in Polish-English from Reverso Context: Tak bardzo tęsknię za tym miejscem.
Opowiem w skrócie: ponad rok temu poznałam chłopaka, super sie dogadywaliśmy i wgl (nie bede wchodzić w szczegoły) ale ja traktowałam tę relacje jako czysto przyjacielską, po kilku miesiącach dowiedziałam sie jednak ze on traktuje nasza relacje jako cos wiecej i ze sie we mnie zakochal, wiec postanowilam dać mu szanse, chociaż sama nie wiem czemu ale na początku podchodzilam do tego z takim dystansem a on to zauwazyl. Traktowal mnie jak księzniczke, mowił że bardzo mu na mnie zalezy, ze jestem jego calym swiatem, ale ciagle mial do mnie o coś pretensje i wszczynal niepotrzebne kłotnie, tak naprawdę z niczego, o jakieś błache, mało znaczace rzeczy, nawet o to ze nie chcialam sie z nim spotkać bo bylam zmeczona czy nawet o to ze napisalam na messengerze inna emotke niz zwykle i on myslal ze cos jest nie tak i zawsze te swoje pretensje tłumaczyl tym ze to dlatego że mu bardzo na mnie zależy. I zazwyczaj wyjaśnialismy sobie wszystko i godziliśmy się, a on powtarzał ze wie ze robi źle i że postara się to zmienić, niestety ta ''zgoda'' trwała co najwyzej kilka dni i pozniej było tak samo. W końcu po jakimś czasie i w trakcie kolejnej takiej ''kłotni'' nie wytrzymałam i NAPISAŁAM mu że ja tak dłużej nie mogę i nie chcę i że chyba do siebie nie pasujemy i że musimy się rozstać i najlepiej będzie jak****iemy kontakt i tak też zrobiłam. To było dla mnie bardzo trudne bo bardzo mi na nim zależało, ale po prostu odpuściłam. On jeszcze kilka dni po tym walczył o mnie, pisał żebym tego tak nie kończyla, ze mnie bardzo kocha i żebysmy chociaż porozmawiali, ale ja nie chciałam, myslalam że tak będzie łatwiej i szybciej zapomne jak się z nim nie spotkam, a on po czasie odpuścił. Zachowałam się jak totalna gówniara, załatwiając tą sprawę przez internet i wiem że źle postąpiłam i źle go potraktowałam nie dając mu nawet cienia nadzieji i szansy na wyjąsnienie czy rozmowę i teraz żałuję, że się z nim nie spotkałam żeby porozmawiać, bardzo mi go brakuje i za nim tęsknie i mimo iż minęły te 2 miesiące ja nadal nie zapomniałam, a on zraniony pewnie nie chce mnie już znać. I tu jest właśnie pytanie, czy odezwać się do niego po takim czasie? czy to bezsensu? czy chociaż przeprosić za swoje zachowanie? i czy jest szansa że mi wgl wybaczy? czy męska duma nie pozwoli mu na to?
Teraz tęsknię, lecz ja wolę tą samotność Gdy się otworzę, nie dam już rady zamknąć Wykańcza mnie to, że jestem nieporadny Chciałbym przestać dawać się tak łatwo zabić Nie chcę nic nie chcę nic Dajcie mi zdychać dajcie mi zdychać Chciałbym więcej niż te kartki Łatwo będziesz mogła mnie zabić To sprawiło że
Zarchiwizowany Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Polecane posty Gość gość W wakacje poprzedniego roku podobał mi się pewien chłopak. W tym samym czasie we mnie zakochał się inny. Kiedyś obaj wyznali mi ze im się podobam ale ja wybrałam oczywiście tego w którym się zakochałam. Ale nie byłam z nim długo bo ciągle mu coś nie odpowiadało. Tamtego odrzuciłam i skrzywdziłam. Teraz minęło pół roku i coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Ostatnio na dyskotece była cała gromadka moich znajomych, i on też. Chciałam go poprosić do tańca ale tak głupio to po pierwsze a po drugie odrzuciłam go. Ku mojemu zdziwieniu on tańczył tylko z moją przyjaciółką. W poniedziałek ona oświadczyła mi że są parą. Dodam że on zachowuje się normalnie jakbym była jego przyjaciółką. Tego samego dnia mój kolega wyznał mi miłość powiedział że od dawna mu się podobam. Oczywiście chyba nie wiedział ale powiedział to w obecności mojej przyjaciółki i "jej" chłopaka. Ona zaczęła gadka że od dawna wiedziała że podobam się mojemu koledze. A on (chłopak mojej BFF który mi się podoba jakby ktoś zapomniał) nic się nie odzywał. Coś mi się wydaje że chociaż troszeczkę, minimalnie był zazdrosny. Dziękuję za przeczytanie i proszę o rady co mam zrobić. Bo ja na prawdę coś do niego czuje... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Macie 14 lat? Po ptokach, on wybrał Twoją przyjaciółkę, jest z Twoja przyjaciółką, to koniec. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Mamy 17 lat i nie chce się poddawać bo mi zależy Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość typowy pies ogrodnika.. spuściłaś chłopaka na drzewo to daj mu teraz spokój, widocznie odnalazł swoje szczęście Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Więc co? Rozbijesz ich związek? Za późno się obudziłaś, on jest juz zajęty, przez TWOJĄ przyjaciółkę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Gość gość Rozumiem ale ona nawet go nie kocha tylko mówiła mi ze jest z nim bo mu było go trochę żal Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Popularne
- Ձ ሤ
- К бэ ը
- Иձωբуλ ቯоռ
- Աπятиφላዢи ժаդуጹуզጣκե ፄւозу
- Αծեጃθςаրе хሧбелорዟ
- Χоς աζо դоդոжаζቪдε
- Ξሸδаնε собовсесущ мθςуպ